6 kwietnia 2013


znowu nie przychodzi sen, a gdy już się pojawia okazuje się być okrutnie zły.
wstaje dużo bardziej zmęczona niż gdybym nie spała wcale.
chimery na stałe zamieszkały w moim mózgu, pojawiają się gdziekolwiek nie spojrzę. wszystko sprawia mi trudność. 
jak tu mówić o wychodzeniu z domu, kiedy nie jest się pewnym kolejnego oddechu. 
nie wychodzę spod kołdry, aż do niedzieli. to moje dzisiejsze postanowienie.
oczywiście nie zamierzam spać; leżenie z laptopem i zaczytywanie się na śmierć jest dużo bardziej pasjonujące niż jakiś tam sen.
już piąta, dosłownie padam na twarz. 
każdy ruch sprawia mi ból. dawno już nie byłam tak poobijana. człowiek siniak.
zdarte knykcie, wybity palec, krwiaki na kostkach.
kolejna przegrana walka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga