4 kwietnia 2013

najgorsze minuty oczekiwania w moim życiu. sekundy ciągną się niemiłosiernie, a ja raz po raz zapominam jak się oddycha.
nie wiem co więcej mogłam zrobić; zrobiłam to co wydawało mi się w tym wypadku najlepsze. jej życie ponad wszystko. nie dbam o to, czy wniosą na mnie skargi, czy ktokolwiek zarzuci mi, że mój paranoiczny strach o nią był bezsensowny.
drżą mi dłonie i szczękam zębami od godziny, chociaż w pokoju jest całkiem ciepło.

telefon. 
dziewczyna żyje
więcej informacji nie możemy udzielić.

wiem, że jest w szpitalu, bo gdzie indziej mogłaby być skoro nie ma jej w domu. to jednak nie moja paranoja. cholernie się martwię i trzęsę się teraz sto razy bardziej niż przedtem. boje się.
mimo to muszę wytrzymać do jutra, dopiero wtedy się czegoś dowiem. 
dziewczyna żyje,
tylko jak żyje? czy jest podłączona do aparatury, czy oddycha sama, ile ma szwów, bandaży, czy odtrutka została podana na czas, a może gnije od środka?
dławię się tymi pytaniami, duszą mnie, nie pozwalają swobodnie oddychać.
jak tu myśleć o jutrze, kiedy gdzieś tam może właśnie w tej chwili powoli zanika tętno i słabnie puls.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga