21 kwietnia 2013

Jest niedziela, dziewiąta rano, a ja już jestem na nogach.
Wszystko oczywiście za sprawą stajni. 'Odpracowałaś jazdę w zeszłym tygodniu, czemu nie jeździsz?'
No właśnie, Sara, czemu nie jeździsz?
Nie jeżdżę, bo jestem pieprzonym tchórzem i jak pomyślę sobie o treningu na padoku to mój żołądek zaczyna wywracać koziołki, dokładnie tak jak teraz.
Bo właśnie zaraz na taki trening pojadę.
Przynajmniej udało mi się uniknąć jazdy wczoraj przy dwudziestoosobowej publiczności. 
Chociaż było ciężko. 'No pojeździj, chcemy popatrzeć jak pani instruktor skacze!'
A pani instruktor skakałaby co najwyżej z konia po takiej długiej przerwie, ale o tym nie muszą wiedzieć.
Bardzo się stresuje tą jazdą, gdyby nie fakt, że mam mało czasu to z chęcią poszłabym na kolejną fajkę. Szkoda, że nie mogę palić w domu, przynajmniej nie marnowałabym czasu rano.
Dobra, muszę się zbierać. To takie frustrujące, że jadę na przyjemną jazdę, w przyjemny dzień, na przyjemnym koniu i się tak denerwuję. Kiedyś to byłoby nie do pomyślenia, żebym denerwowała się jazdą na Pokusie. 
Bałam się tylko wtedy, kiedy miałam niepewnego konia.
Teraz koń jest dobry, tylko jeździec dupa. Z resztą jak zawsze.
Jadę. Okaże się czy pozostałam tak dobrym jeźdźcem, jak trenerem.

Swoją drogą zrobiłam wczoraj pierwszy trening skokowy właścicielce Bony. 
Ależ byłam zadowolona! Koń umie skakać, tylko właścicielkę trzeba jeszcze poduczyć.
Uczyłyśmy się mierzyć, najeżdżać, zgrywać z koniem i nie wypadać z siodła. O dziwo cały czas ją chwaliłam.
To do mnie niepodobne, bo ja zawsze krzyczę, ale tym razem było tak dobrze, że nie mogłam powstrzymać się przed biciem braw, po udanym przejeździe.
Ta dziewczyna jest niesamowita. Pierwszy raz jechała prawdziwe przeszkody, na tak dzikim koniu i ani razu nie spadła. Nawet kiedy wyłamywała.
Byłam pod wrażeniem.
A dzisiaj (o ile przeżyję moją jazdę) zrobimy jej kolejny trening. Będzie pięknie.


Jestem już prawie spóźniona przez to pisanie. Zamiast się zbierać, to ja wylewam tutaj moją frustrację.
Nie wiem czy na cokolwiek to się zdało, bo nie jest mi jakoś lżej.
Może przeżyję. Byłoby fajnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga