22 lutego 2013



Wygląda na to, że coś do reszty zmieniło postać rzeczy w mojej głowie; coś zmieniło swoją wartość. Zmiana ta jest niesamowicie przerażającą perspektywą. Zawsze była, może dlatego trwało to tak długo. Pozornie zamknęłam się w szafie swojego umysłu na długie lata. Chowałam w niej wszystkie nielogiczne myśli, pragnienia wykraczające poza margines normalności. Był to delikatny sposób oszukiwania się, poprzez nie dopuszczanie prawdziwych myśli do głosu. 
Ale było coraz więcej. Szafa w miarę możliwości zaczęła się rozrastać, lecz z czasem i na nią zabrakło miejsca w moim umyśle.
Wszystko ucichło i szczerze, myślałam, że to już za mną. Że burza przeszła i zza chmur przeszłości powoli zacznie wychodzić odnawiające słońce. Okazało się jednak, że coś ogromnego mi je przysłania. Była to właśnie ta szafa, która rozrosła się do kolosalnych rozmiarów. W końcu jak miała inaczej pomieścić te wszystkie lata frustracji i hipokryzji, musiała być naprawdę wielka.
Natchniona chęcią poznania nowego, chwyciłam za nią chcąc pozbyć się jej na dobre. Drzwi otworzyły się, a na mnie wypadło to wszystko, co do tej pory zostało tam upchnięte. I ku mojemu zdziwieniu, te uczucia i pragnienia, mimo, że skutecznie więzione nie przygasły ani trochę. Były nadal żywe. Nadal są.
Zaczęłam się w nie zagłębiać i analizować. Po tylu latach stwierdziłam, że bzdurnym było je chować, bowiem niektóre są tak odważne i piękne, aż żal ściska serce, że nie pozwolono im otwarcie płonąć. Głupie to było z mojej strony, ale co poradzić, byłam dzieckiem. Nadal jestem. Mimo to trochę dorosłam. Wewnętrznie, duchowo. Ciągle się ich boję, ponieważ mimo, że są moje to nadal pozostają w oddali od mojej osobowości. To nadal jest margines przyzwoitości.
Nadszedł czas, by porzucić złudzenia. By na dobre wymazać z umysłu ograniczające nas marginesy. By z innej perspektywy spojrzeć na stare sprawy.
Bez cudzych kratek i linii pomocniczych,
żyć w zgodzie ze samym sobą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga