5 lutego 2013


 -Jak tu tłoczno.
Ktoś prowadzi go za rękę przez sale pełną ludzi. W oddali gra przyjemna muzyka, czyżbyśmy zmierzali na parkiet?
Muzyka się kończy, zaczyna się wolny kawałek. Przytulaniec, ale kogo ja mam przytulić? Szukam wokół siebie tych rąk, które prowadziły mnie przez tłum. Nie znajduje ich. Wpadam w panikę, dlaczego postanowiłeś zostawić mnie w tak paskudnym miejscu? Nie wrócę sam. Zgubie się tu, zginę bez ciebie. Po twarzy płyną mi łzy. Stoję samotnie na parkiecie, dokoła mnie dym. Chcę stąd zniknąć, ale.. Ale chyba coś słyszę. Tak, daleko ode mnie ktoś śmieje się lekko. Damsko. Perliście. Wszystko zaczyna wirować i chyba upadam na twarz. A nie, to jednak tylko kolana. Nie zdążyłem upaść. Coś mnie trzyma, a raczej ktoś delikatnie obejmuje w pasie. Kładę swoje ręce na czyjeś. A raczej nie czyjeś tylko twoje. Studiuje ich fakturę, każde wgłębienie każdą bliznę. Więc jednak postanowiłeś do mnie wrócić? Czy może przyszedłeś tylko popatrzeć jak upadam? Przyciągasz mnie do siebie, a ja ciągle stoję tyłem. Czuję twój oddech na karku. Ryzykuje. Obracam się w objęciach, by choć przez chwilę spojrzeć w twoją twarz. Jestem zaledwie kilka centymetrów od twoich oczu. Jeszcze bliżej twoich ust. Masz włosy do ramion i głodne oczy. W swoim charakterystycznym odruchu podniecająco oblizujesz usta. Masz tak długi język i tak idealnie skrojone usta. Pamiętam je. Znam je. Całowałem je. Były tylko moje. 
Masz taką delikatna twarz jak na.. mężczyzne
Śmiejesz mi się w twarz. Pragne cię. Osuwam się na kolana, rób co chcesz. Jestem twój.
Twoje ręce nie pozwalają mi upaść. Jedna z nich wodzi wzdłuż kręgosłupa. Chce cię. Weź mnie. Teraz. Tu.
Zjeżdżasz dłońmi na moje pośladki. Zadziornie ściskasz je. Rób mi tak jeszcze. Więcej. Proszę.
Przygryzam wargę żeby nie krzyknąć kiedy jedna z twoich rąk ląduje pod moją koszulką delikatnie drażniąc sutki. 
Znów śmiejesz mi się w twarz, a ja ulegam. Chcę poczuć twój język na moich wargach. Chodź tu. Chodź bliżej.
Nachylasz się nade mną i spełniasz moją prośbę. Czuje twoje usta na moich i ten niesamowicie długi język wślizgujący się coraz głębiej i głębiej. Badasz podniebienie, nasze języki krzyżują się w zmysłowym tańcu.
I nagle przerywasz to wszystko, odsuwasz się ode mnie.
A ja upadam, raz a porządnie uderzam głową o ziemie. Tłukę czaszkę, tłukę serce. 
Hyungnim, proszę wróć. Nie zostawiaj mnie samego w takim stanie. Hyung~!
Zapadam się w ciemność szepcząc twoje imię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga