15 lutego 2013

jest druga w nocy, a ja tak bardzo na trzeźwo - czyli jak zawsze - piszę notkę.
w sumie bawi mnie to, że dzisiaj tak wcześnie tu zawitałam, bo zwykle przypominam sobie o blogu dopiero nad ranem.
co za paskudny dzień dzisiaj był; tyle jedzenia, tyle bólu, tyle obojętności. tyle przegrać.
chciałam dziś wziąć się za pisanie opowiadania i jak zawsze skończyło się na "chceniu". muszę wreszcie zebrać się i skończyć pisać ten rozdział. w końcu już dziś piątek, ostatni dzień, nie powinnam przeciągać. z resztą i tak miałam bardzo dużo czasu.
dziś już piątek. kolejny tydzień minął, a ja nawet nie zauważyłam kiedy na dobre się zaczął. ludzie mają ferie, ja mam wolne zawsze, więc nie robi mi to różnicy.
powinnam wreszcie zacząć czytać książki, zamiast siedzieć na tumblrach, albo oglądać kolejne bzdurne anime. powinnam wziąć się za siebie. nie jeść tyle i zacząć ćwiczyć. powinnam nagrać vloga. powinnam częściej chodzić na łyżwy. powinnam więcej uczyć się japońskiego. powinnam uczyć się alfabetu koreańskiego. powinnam się codziennie malować i dbać bardziej o włosy. powinnam przestać obgryzać paznokcie. powinnam z powrotem nauczyć się żyć.
to nie może tak być, że dzień za dniem upływa nie wnosząc żadnych zmian. czas przecież i tak leci, powinnam w międzyczasie coś robić ze swoim życiem. 
mimo, że nic nie ma sensu i nie chce się wstawać, ani rano ani o 15. mimo, że nie ma już szans by wrócić to co straciłam. mimo wszystko powinnam jakoś próbować się podnieść. 
mimo wszystko.
ostatnio coraz ciężej się wypowiada to zdanie.
chociaż moja osoba złożona jest właśnie z tego "mimo wszystko".
kiedy jest dobrze, to mimo wszystko i tak czuje się źle. kiedy jest źle, to mimo wszystko staram się jeszcze choć trochę wierzyć, że może być lepiej. i chociaż mimo wszystko nie chce się poddawać to doskonale wiem, że mimo wszystko przegram tą nierówną i ustawioną odgórnie walkę zwaną życiem.
sens się kończy wraz z nocą, a słowa nie kończą się z sensem.
ostatnio bywają zaskakująco puste. i lekkie. rzucone na wiatr daleko ulatują, by zniknąć za horyzontem. szybują w podświadomości do

archiwum wiecznej ciszy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga