16 lutego 2013

czytam swoje własne stare posty i śmieje się z mojej głupoty.
swoją drogą znalazłam wieczorne zdjęcie z dnia psychicznie chorych.



żryj cukierki z wódką z worka w kształcie dupy
 pij herbatę z cytryną i czytaj "listy do domu" Lady Łazarz
pochlipuj pod nosem, irytuj się, że nie możesz czytać, bo łzy zamazują ci obraz

to był piękny wieczór, oby więcej takich.


_________________


a dziś?
dziś przespałam, przeleżałam, przesiedziałam
przejadłam też.
piję dużo herbaty, chyba boje się śmierci
przytyłam całe pół kilo i jest mi bardzo żal.
mimo to hardo jem dziś wszystko na co mam ochotę, ot taki kaprys.
nie zrobiłam nic co miałam w planach, ale kiedy rano wstanę nie będzie już wymówek.
o 11 do stajni, o 13 do domu, potem na lodowisko.
co najmniej 5 warzywnych posiłków dziennie żeby odratować mój metabolizm.
no i powrót wegańskiej diety, bo kiedy wypiłam 2 szklanki mleka przedwczoraj od razu przetłuściła mi się cera, do tego dzisiaj zrobił mi się pryszcz. nie zniosę ani jednego więcej. ach, ileż to krzywdy potrafi zdziałać białko odzwierzęce.
swoją drogą przyglądam się właśnie swoim bliznom i stwierdziłam, że przydałoby się zrobić im zdjęcie.
w końcu za jakiś czas nie będzie ich tyle samo. będą się zmieniać, zanikać, przybywać nowe będą.
trzeba to jakoś uwiecznić.
ostatnio marzy mi się aparat. tyle rzeczy chciałabym na stałe zatrzymać, a nie mam jak.
zastanawiałam się nawet czy nie sprzedać mojego najukochańszego nintendo żeby kupić jakąś zwykłą lustrzankę z portretowym obiektywem.
strasznie ciężka decyzja, 
zbyt dużo ciężkich decyzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga