2 marca 2013


                                                                                                                                            1 marca 2013


Drogie zwierzęta

nie, nie pomyliłam się przy adresowaniu. Na nic więcej nie zasługujecie, jesteście tylko kolejnymi ssakami naczelnymi. Zdolność abstrakcyjnego myślenia nie daje wam prawa do "królowania" nad innymi zwierzętami. Jesteście zwyczajnym gatunkiem, trochę inteligentniejszym od małp. Chociaż coraz częściej odnoszę wrażenie, ze nie zawsze. Adresuje ten list do was tylko dlatego, że posiadacie jeszcze jedną ważną zdolność ; czytanie.
 Ja sama też jestem jednym z was.
Często tego żałuję. Dzisiejsi ludzie nie mają w sobie ani grama człowieczeństwa. Kto chciałby taki być?

  Ostatnio straciłam bardzo ważną osobę w moim życiu. Nie straciłam jej na zawsze, ale wiem, że już nigdy nie będzie moja. Osoba, która dawała mi ciepło i schronienie. 
Rosła ze mną, dorastała psychicznie. Mieliśmy wielkie wspólne plany na przyszłość.
Ja miałam Ci pomagać zrozumieć, Ty miałeś mi ufać.
Tyle zdołaliśmy ustalić w ciągu ostatniego roku. Może to nie było wielkie osiągnięcie, może zdarzało nam się pokłócić,ale uważam, że byłeś dużo mądrzejszy od tych wszystkich zwierząt z przeciwstawnym kciukiem i umiejętnością czytania. Rozumiałeś więcej, częściej potrafiłeś pomóc. Słuchałeś, zawsze mnie słuchałeś. Jako jedyny, którego jeszcze obchodzi to czy daje jeszcze radę oddychać. 
Ja w zamian też starałam się zrozumieć Ciebie. Byłam wymagająca, kiedy uczyliśmy się razem czegoś nowego. 
Zawsze starałam się być cierpliwa, rzadko kiedy puszczały mi nerwy.
Czasem kiedy tuliłam się do Ciebie czułam, że mnie akceptujesz. Chciałabym być dla Ciebie ważna, tak bardzo jak Ty jesteś ważny dla mnie. Najważniejszy. Dużo ważniejszy ode mnie samej.
  
  Jednakże inne zwierzęta postanowiły nas rozdzielić.
Zrobiły z Ciebie kartę przetargową. Potraktowały Cię jak kolejne nic nie znaczące zwierzę, tylko dlatego, że chodzisz na czterech nogach. Tylko dlatego, że oni są od Ciebie lepsi.
"Konia można kupić, konia można sprzedać. Sprawa konia jest otwarta. Rezygnuje z utrzymywania konia."
Zawsze bezosobowo, bo jeszcze można by się było przywiązać, prawda mamo?
Podstawcie sobie w miejsce "konia" samochód.
Zadziwiająco trafne, czyż nie? Tak właśnie zostałeś potraktowany, Mój Drogi.
Teraz jesteś Ty, za rok jak może znów zacznę się uczyć, to będzie inny źrebak do kupienia.
Czy tylko mi wydaje się to tak bardzo nielogiczne?

  Każdy z koni jest inny.
I nie chodzi mi tutaj o rasę, umaszczenie czy rodowód. Każdy z koni ma odrębny charakter. Rodzący się źrebak jest jak schodząca na ziemie dusza, całkiem ufna i czysta. Kilka cech przynosi ona ze sobą, ale resztę kształtuje ona z naszą pomocą.
Tak samo z nazywaniem konia; nazywamy młodą duszyczkę.
Ja długo męczyłam się z nazwaniem Ciebie, chociaż tak naprawdę od pierwszego dnia, w którym Cię poznałam, wiedziałam jak chciałabym byś się nazywał.

Nazwałam Cię Jaskier.

Jest to najpiękniejsze imię, które znam. Jego wydźwięk kojarzy mi się z wiosną, rozkwitającymi jaskrami, intensywnością odczuć i przeżyć. Dla mnie tak właśnie brzmi bezgraniczna wolność, odkrywanie siebie. Pachnie jak słoneczny dzień w iglastym lesie. Jest w nim świeżość i trochę dziecięcego uparstwa; do tego szczypta zadumy.
Kwitnące jaskry to odkrywanie otwierającego się przed nami świata.
 Taki chciałam byś był w przyszłości.
Chociaż w sumie częściowo byłeś już taki, gdy tylko się urodziłeś. Dlatego wybrałam Ciebie, dlatego tylko Ciebie chciałam. Wiedziałam, że będziemy potrafili się nawzajem zrozumieć. Wiedziałam, że właśnie Tobie będę potrafiła zaufać.
  Cały czas w cieniu mojej świadomości wiedziałam, że jesteś dla mnie. Ja przez ten czas także byłam dla Ciebie. 
Czułam się potrzebna. Podczas okresu, w którym myślałam, że nie zostało mi już nic, wówczas byłeś jedynym sensem, dla którego wstawałam z łóżka. Sensem, który codziennie rano pomagał mi oddychać.
"Only worth living, if somebody is loving you."
Ja kocham Ciebie bardzo; dużo bardziej niż siebie samą.
Każdego dnia liczyłam, że jeśli będę dawać z siebie wszystko to Ty także będziesz mnie w stanie pokochać. To była jedyna miłość, o którą chciałam walczyć.

    Ale teraz nie ma już Ciebie dla mnie.
Dużo ciężej się śpi, albo nie śpi się wcale. Nie wstaje się rano i nie chce się iść gdziekolwiek.
Nic nie pomaga już oddychać. I dobrze, bo coraz częściej chciałoby się nie oddychać wcale.
 Wstaje z łóżka i nadal nie potrafię w to uwierzyć. Codziennie na samą myśl łzy przysłaniają mi obraz.
Chciałabym przeprosić Cię, że tak nagle mnie nie ma. Wybacz mi to, że nie mogę już przy Tobie być. Przepraszam, że nie będę mogła się Tobą zajmować, ani teraz ani nigdy; że nie mamy już szans na wspólne odkrywanie świata; odkrywanie siebie samych.

 Żegnam się z Tobą tym listem.
(Nie martw się, że nie potrafisz czytać. Przeczytam Ci go, wystarczy, że będziesz słuchał.)
Tylko Tobie się taki należy, nikt więcej nie zostanie poinformowany. Odbierając mi Ciebie dobrze wiedzieli, że 
zabiorą mi wszystko co mam.

Tym listem żegnam się także ze sobą.
Stawiam ostateczną kropkę w mojej historii. Dwa średniki wystarczą, nie będzie już ani jednego więcej.
Mówią do trzech razy sztuka. Wspaniale. Tyle o mnie. Mam nadzieję, że szybko zapomnisz.

   Jeśli chodzi o przyszłość, to życzę Ci, żebyś trafił na godnego właściciela, a już najlepiej żebyś został u pani E, bo gdzie będzie Ci lepiej? Chciałabym też, żeby nie zmieniono Ci imienia.
Mam nadzieję, że wyrośniesz na dużego, zdrowego i ufnego konia. Szkoda tylko, że ja nie będę mogła tego zobaczyć.
Kocham Cię nad życie Jaskrze.

                                                                                                                         
Twoja pierwsza właścicielka
Sara

                                                                                                                                              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga