24 czerwca 2013

rozczulam się nad sobą jak cholera, nie wiem co się ze mną dzieje.
czy już wspominałam, że gdyby nie mój kot już by mnie tutaj nie było?
jedyny sens istnienia. inaczej umarłaby z głodu. biedna, nie winna niczemu kicia.
no i jeszcze matka. pewnie pogorszyłoby jej się jeszcze bardziej gdyby się dowiedziała, że coś mi się stało.
może lepiej, że jej tu nie ma. przynajmniej nie widzi co się ze mną dzieje, co się dzieje z jej domem.
ilu ludzi sprowadzam, by noce nie były samotne. ile alkoholu wypijam, by mniej puste stawały się dni.
pozornie bawię się znakomicie. drzwi się zamykają i dalej jestem sama. ze wszystkim.
  z matką w szpitalu, rachunkiem z gazowni i z tym cholernym kotem, przez którego nie mogę umrzeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz