7 stycznia 2013

Od jakiegoś czasu ciąży na mnie dziwne uczucie. Dosłownie - ciąży mi na sercu. Przytłacza i nie pozwala iść dalej. Poczucie pustki i tęsknoty. Tęsknoty za czymś, czego nie dane mi było poznać.
Czy to możliwe by przez cały czas towarzyszyło mi uczucie skrajnego niedopasowania, błędu natury, która umieściła mnie w tych czasach i tym miejscu? 
      Brakuje mi czegoś, czego nigdy nie zaznałam. Nie powinno mnie tu być.
Może to jakiś głupi żart. Wyciągnięto mnie z dawnych czasów i skazano na mękę we współczesności. Może to kara za wcześniejsze grzechy?
Powinnam żyć w czasach nieznanego. Fakt, że wszystko już odkryte i wiadome przytłacza. Codziennie śnie o życiu w średniowieczu, przemierzaniu rozległych równin za towarzysza mając jedynie konia. Bez stresu i bez pośpiechu. W zgodzie z naturą, i co najważniejsze, w samotności.
Mieć czas, by mierzyć się z myślami. Wyobrażać sobie to, co nieodkryte. Zasypiać przy ognisku. Cierpieć chłód i głód jeśli będzie trzeba. Być skazaną tylko na siebie. Mieć o co walczyć.
Bez zgiełku miast, samochodów czy wyścigu szczurów.
Delektować się ciszą. Umrzeć młodo ze świadomością, że sama decydowałam o swoim losie. Niczego nie żałować.
Tak bardzo mi tęskno. Każda myśl o tym wprawia mnie w podły nastrój, a ostatnio zwykłam myśleć o tym przez cały czas. To właśnie ta nostalgia najbardziej mnie unieszczęśliwia, jednak najgorsze z tego wszystkiego jest to, że nic nie mogę na to poradzić.
Mogę robić wszystko by oddalić się od miast. Mogę robić wszystko by oddalić się od ludzi, ale to nigdy nie sprawi, że wrócą stare czasy. To nigdy nie sprawi, że miasta znikną.
Wszystko będzie trwało dalej bezustannie przytłaczając mnie swoim ciężarem, swoją rozległością i tym, że gdziekolwiek bym się nie wyprowadziła i jakkolwiek daleko bym nie uciekła to i tak to wszystko pozostanie i będzie na mnie czekać.
Ciężko wyrazić słowami to co czuję, ale przynajmniej próbowałam.
Może chociaż trochę mi to pomoże otrząsnąć się z melancholii, w którą nieustannie popadam.
Próbuję się nie poddawać, przetłumaczyć sobie jakoś, że to niedopasowanie jest kwestią mojego umysłu. Ale niestety to nic nie zmienia.
Chciałabym zawalczyć, ale nie widzę sensu. Chciałabym sobie pomóc, ale nie potrafię. Chciałabym uleczyć się  z tej bezpodstawnej tęsknoty, ale nie wiem jak. Cokolwiek by się nie działo, zawsze znajdzie się jakieś "ale".
Wszystko przestaje być ważne. Cokolwiek bym nie zrobiła i tak z czasem traci sens.
Chciałabym skupić się na tym co jest teraz. Nie tęsknić za przeszłością, ani nie chować się w przyszłości.
Tak wiele bym chciała, a tak mało potrafię osiągnąć. Chciałabym żyć w moim śnie już zawsze. 
Nie martwić się o jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz