11 sierpnia 2013

nie ma jak to wzruszać się z rana z powodu wygranej ulubionej zawodniczki.
trzy czyste przejazdy, mistrzostwo.
rycze jak dzieciak widząc jej szczęście.

swoją drogą sama jestem bardzo szczęśliwa.
wczoraj podpisaliśmy umowy, dostałam paszport Bolka i inne papiery.
zaraz jadę do stajni żeby to obwieścić, bo od jutra już ma stać u nas.
ciężka rozmowa mnie czeka, mój żołądek zaplątał się w marynarski supeł.

mój drugi koń, boże, gadam o tym 24 godziny na dobę i wszyscy mają mnie już serdecznie dość.
matka wyjechała, nie mam kogo męczyć, mówiąc, że mam najwspanialszego konia na świecie.

od poniedziałku zaczynam treningi z Damianem, ciekawe czy starczy mi sił żeby przeżyć 7 dni intensywnej jazdy.
przeraża mnie trochę to, że będę musiała codziennie przyjeżdżać wierzchem do malborka i wracać.
na koniu po mieście. party hard.
całe szczęście, że Ciapciak urodził się z deficytem strachu i nic nie jest w stajnie zakłócić jego spokoju.

już jestem spóźniona. jak zawsze.
niech mi ktoś da z 10 tysięcy na dobry sprzęt, bo ja tu bieduje.
koniecznie muszę zamówić mieszanke suplementów z miedzią i magnezem, żeby Boleruś odzyskał czarny kolor.
cudny koń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz